Jak ustalić, czy twój mąż jest aktywny na portalach randkowych?

Jak ustalić, czy twój mąż jest aktywny na portalach randkowych?

Cześć, dziewczyny! Wpadłyście tu, bo coś wam śmierdzi w waszym małżeństwie – i nie mówię o skarpetkach pod łóżkiem, tylko o tym, czy wasz facet przypadkiem nie buszuje po Tinderach i innych Badoo. Ja, wasza blogerka od sarkazmu i życiowych śledztw, piszę do was, moje babeczki, z tematem, który brzmi jak początek kiepskiego thrillera, ale każda z nas kiedyś się nad tym zastanawiała. Będę krytyczna wobec facetów (jak zawsze), trochę wobec siebie (bo kto normalny gra w detektywa?), ale bez obwiniania się – to nie moja wina, że oni czasem myślą, że są sprytniejsi niż James Bond. Siadajcie wygodnie, rozpracowujemy, jak ustalić, czy mąż jest aktywny na portalach randkowych – z humorem, bez ściemy i z mojego punktu widzenia.

Szczerze? Ja nigdy nie musiałam sprawdzać mojego obecnego faceta (jeszcze!), ale pamiętam czasy, kiedy mój eks zachowywał się tak podejrzanie, że zaczęłam się zastanawiać, czy on ma kochankę, czy po prostu nową obsesję na punkcie gier online. Raz nawet przeszło mi przez myśl, żeby zajrzeć mu w telefon – ale ja, królowa godności, oczywiście tego nie zrobiłam. Za to wymyśliłam kilka sposobów, jak to ogarnąć bez ruszania się z kanapy. Więc dzisiaj, na bazie moich przygód i wiecznej podejrzliwości, daję wam kilka metod – skutecznych, dyskretnych i z przymrużeniem oka.


Kiedy jego telefon staje się twierdzą, a ja kombinuję, jak złamać hasło bez bycia złapaną na gorącym uczynku

Zacznijmy od klasyka – telefon. Jeśli twój mąż nagle trzyma go przy sobie jak relikwię, a kiedyś zostawiał go na stole obok pilota, to coś jest na rzeczy. Mój eks kiedyś zmienił hasło na telefonie z „1234” na coś, co wyglądało jak kod do NASA. „Po co ci to?” – zapytałam, a on: „Bo… bo bezpieczeństwo”. Jasne, koleś, a ja uwierzę, że to dla ochrony zdjęć naszego kota.

Metoda numer jeden: obserwacja. Nie rzucaj się od razu na szpiegowanie, tylko zerknij, co robi, jak myśli, że nie patrzysz. Ściąga apki randkowe? Tinder ma charakterystyczną ikonkę z płomieniem – trudno ją pomylić z kalkulatorem. Albo sprawdź, czy dostaje powiadomienia z dziwnych źródeł – raz widziałam u kumpla „Kasia matchнула z tobą!”, zanim zdążył schować ekran. Ograniczenie? Jak ma wszystko zablokowane, to nici z tego – ale już samo jego zachowanie może być tropem.


Kiedy udaję technologiczną blondynkę, a tak naprawdę sprawdzam historię przeglądarki jak Sherlock w spódnicy

Druga metoda – komputer albo tablet, jeśli jeszcze z nich korzysta. Faceci popełniają błąd, myśląc, że my nie ogarniamy technologii. Raz „pożyczyłam” laptop mojego eks, niby żeby sprawdzić przepis na ciasto, a tak naprawdę rzuciłam okiem na historię przeglądarki. I co? „Jak założyć konto na Badoo” w wyszukiwaniach. „Serio?” – pomyślałam, ale zamiast robić awanturę, rzuciłam: „O, szukasz nowej pasji?”. Zbladł jak ściana, a ja wiedziałam swoje.

Jak to zrobić? Udaj, że coś ci się zepsuło – „Kochanie, pomożesz mi z tym mailem?” – i poproś, żeby zalogował się na swoje konto. Jak się wierci albo nagle „zapomina hasła”, to już masz sygnał. Plus: sprawdź, czy ma otwarte karty z randkowymi pierdołami. Minus: jak czyści historię jak zawodowiec, to nici z tropu. Ale przynajmniej się zabawisz, grając w tę szaradę.


Kiedy pytam niby żartem, a w głowie już układam plan zemsty, jakby się przyznał

Trzecia metoda – frontalny atak, ale z klasą. Rzucasz coś niby żartem, żeby wybadać grunt. Na przykład: „Słyszałam, że faceci w twoim wieku szaleją na Tinderze – ty też sobie swipe’ujesz, co?”. Mój kumpel kiedyś tak zapytał swoją żonę (tak, to działa w obie strony), a ona się zaśmiała, ale potem sprawdziła jego telefon – bingo, był aktywny. Ja raz rzuciłam eks: „Co, może sobie konto na randkach założyłeś?”, a on zaczął się jąkać: „Co? Ja? Skąd!”. Za dużo protestów, za mało luzu – od razu wiedziałam, że coś kręci.

Tu klucz to ton – ma być lekko, jakbyś żartowała, ale oczy szeroko otwarte. Jak się spoci albo zacznie zmieniać temat, to już masz poszlakę. Ograniczenie? Jak jest dobrym aktorem, to cię zmyli – ale większość facetów nie jest, więc szanse są po twojej stronie.


Co to dla ciebie oznacza, kiedy zaczynasz drążyć – i dlaczego ja i tak będę podejrzliwa, nawet jak nic nie znajdę

No dobra, dziewczyny, ale co to wszystko znaczy? Czy da się ustalić, czy mąż jest aktywny na portalach randkowych? Tak, ale bez FBI w kieszeni to bardziej sztuka dedukcji niż pewność. Telefon, przeglądarka, żartobliwe podchody – to wszystko daje tropy, ale nie dowody. Ja swoje przeżyłam – od podejrzeń po momenty, kiedy śmiałam się z własnej paranoi, bo eks jednak grał w gry, a nie flirtował. I wiecie co? Nawet jak nic nie znajduję, to i tak zostaję z tym swoim „a co jeśli?”.

Dla nas to sygnał – jak musisz sprawdzać, to może coś jest nie tak, a może po prostu za dużo oglądasz „Zdrady”. Ja zawsze będę sceptyczna – nie dlatego, że nie ufam, tylko dlatego, że faceci mają talent do robienia miny „nic się nie stało”, nawet jak się stało. Ale bez twardych faktów? Mogę tylko rzucić: „Wiem, co robisz, nawet jak nie wiem”.


Podsumowując, moje drogie – ustalić, czy mąż jest na portalach randkowych, da się w granicach rozsądku. Obserwuj, kombinuj, żartuj – ale nie daj się złapać na szpiegowaniu, bo wtedy to ty będziesz tą „szaloną”. Ja swoje rozkminiłam – od śledztw po śmiech z własnych domysłów. A wy? Sprawdzałyście kiedyś swoich facetów? Jakie macie patenty? Dajcie znać w komentarzach, bo ja już swoje powiedziałam, a teraz lecę sprawdzić, czy mój kot też ma konto na Tinderze. Chociaż on pewnie tylko poluje na karmę. Trzymajcie się, babeczki!